Odpowiedzialność za działania dywersyjne w graniczącym z Ukrainą obwodzie biełgorodzkim wzięły na siebie walczące po stronie ukraińskiej rosyjski korpus ochotniczy oraz legion “Wolność Rosji” – poinformował w poniedziałek przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow, cytowany przez portal Hromadske. Doradca prezydenta skomentował, że Ukraina nie ma z tym nic wspólnego.
Jusow potwierdził tym samym poniedziałkowe doniesienia o aktywności na teren Rosji sił dywersyjnych złożonych z obywateli rosyjskich. Na należącym do legionu “Wolność Rosji” kanale w Telegramie opublikowano oświadczenie o wzięciu odpowiedzialności za wydarzenia oraz komunikat o treści: “Obywatele Rosji! Jesteśmy Rosjanami tak jak wy. Jedyna różnica między nami polega na tym, że nie chcieliśmy już usprawiedliwiać działań przestępców u władzy i chwyciliśmy za broń, aby bronić naszej i waszej wolności. Dziś nadszedł czas, abyśmy wszyscy wzięli odpowiedzialność za naszą przyszłość. Nadszedł czas, aby dyktatura Kremla dobiegła końca” – (https://t.me/s/legionoffreedom).
Dołączono też filmy, na których rosyjscy ochotnicy prezentują się przy wjeździe do kilku miejscowości w obwodach briańskim i biełgorodzkim. Poinformowali o “wyzwoleniu” wsi Kozinka w obwodzie biełgorodzkim. Informację o “wtargnięciu obcych sił dywersyjnych” potwierdził gubernator obwodu biełgorodzkiego, Wiaczesław Gładkow.
“Rosyjski legion +WolnośĆ Rosji+ i rosyjski korpus ochotniczy prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełogrodzkim, to konsekwencja agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy” – powiedział inny przedstawiciel HUR, Andrij Czerniak, cytowany przez Interfax-Ukraina.
Sytuację skomentował również doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak, który napisał na Twitterze: “Jedyną siłą napędową polityki w totalitarnym kraju z dokręconą śrubą jest zawsze zbrojna partyzantka. Ukraina z zainteresowaniem obserwuje wydarzenia w należącym do Rosji obwodzie biełgorodzkim i bada sprawę, ale nie ma z tym nic wspólnego. Jak wiadomo, czołgi są sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie wojskowym, a podziemne grupy partyzanckie nadal składają się z obywateli Rosji” – napisał Podolak. (PAP)